photo de la page d'accueil de gmail

Gmail: Dawno, dawno temu był Gmail…

Jeśli chcesz wybrać jedną datę rozpoczęcia ery nowożytnej w Internecie, możesz zrobić o wiele gorzej niż czwartek, 1 kwietnia 2004 r., czyli dzień uruchomienia Gmaila.

Plotki, że Google planuje zaoferować bezpłatną usługę e-mail, pojawiły się dzień wcześniej: oto raport Johna Markoffa z New York Timesa z tamtego czasu. Ale pomysł, aby król wyszukiwania wysyłał e-maile, był nadal zaskakujący, a deklarowana pojemność 1 GB, 500 razy większa niż oferowana przez Microsoft Hotmail, wydawała się wręcz nieprawdopodobna. Kiedy więc Google opublikował komunikat prasowy z 1 kwietnia, wiele osób na krótko uznało go za kompletną mistyfikację. (W tym mnie.)

Gmail okazał się prawdziwy i rewolucyjny. A perspektywa dekady tylko czyni to ważniejszym.

Gmail, pierwsza prawdziwa usługa referencyjna, która wyłoniła się z firmy Google od czasu uruchomienia jej wyszukiwarki w 1998 r., nie tylko wysadziła w powietrze Hotmail i Yahoo Mail, główne wówczas bezpłatne usługi poczty internetowej. Dzięki ogromnej przestrzeni dyskowej, interfejsowi zip, natychmiastowemu wyszukiwaniu i innym zaawansowanym funkcjom była to prawdopodobnie pierwsza duża aplikacja oparta na chmurze, która była w stanie zastąpić tradycyjne oprogramowanie komputerowe, a nie tylko je zastąpić.

Nawet elementy Gmaila, które niektórych denerwowały, zapowiadały nadejście Internetu: skanowanie wiadomości w poszukiwaniu słów kluczowych, które można wykorzystać w reklamach, zapoczątkowało dyskusję na temat prywatności w Internecie, która trwa do dziś.

W Google Gmail również był uważany za ogromny i mało prawdopodobny rynek. Prace nad projektem trwały prawie trzy lata, zanim trafił do konsumentów; Tymczasem sceptyczni pracownicy Google zaktualizowali tę koncepcję z wielu powodów, od technicznych po filozoficzne. Nietrudno wyobrazić sobie alternatywny wszechświat, w którym wysiłek w połowie się rozpadł lub przynajmniej zaowocował czymś znacznie mniej interesującym.

„To był ważny moment dla Internetu” – mówi Georges Harik, który był odpowiedzialny za większość nowych produktów Google w momencie powstania Gmaila. (Firma nazwała te wysiłki „Googlettes”). „Wzięcie czegoś, nad czym nie pracowano od lat, ale co było kluczowe, i naprawienie tego”.

Gmail: wszystko zaczęło się od wyszukiwania

Gmail jest często wymieniany jako świetny przykład owoców 20% czasu Google, jego legendarnej polityki, która pozwala inżynierom dzielić część czasu pracy na osobiste projekty. Paul Buchheit, twórca Gmaila, wyprowadził mnie z błędu z tego poglądu. Od początku „było to oficjalne oskarżenie” – powiedział. „Miałem stworzyć coś do obsługi poczty e-mail”.

Rozpoczął tę pracę w sierpniu 2001 r. Usługa ta była jednak kontynuacją nieudanych wysiłków, które rozpoczęły się kilka lat temu, zanim dołączył do Google w 1999 r., zostając 23. pracownikiem firmy.

„Zacząłem tworzyć program pocztowy już wcześniej, prawdopodobnie w 1996 roku” – wyjaśnia. „Wpadłem na pomysł stworzenia poczty internetowej. Pracowałem nad tym kilka tygodni, ale potem mi się znudziło. Jedna z lekcji, jaką z tego wyciągnąłem, jest taka, że ​​ważne jest, aby zawsze mieć produkt, który działa. Po pierwsze Pierwszą rzeczą, którą robię, jest zbudowanie czegoś przydatnego, a następnie dalsze ulepszanie tego.

Dzięki Gmailowi ​​– pierwotnie o nazwie kodowej Caribou, zapożyczonej od tajemniczego projektu biznesowego, o którym czasami wspominał Dilbert – pierwszą użyteczną rzeczą, którą zbudował Buchheit, była wyszukiwarka jego własnej poczty e-mail. I faktycznie, zrobienie tego zajęło tylko jeden dzień. Jego poprzednim projektem były Grupy dyskusyjne Google, w ramach których indeksowano szanowane internetowe grupy dyskusyjne Usenet. Jedyne, co musiał zrobić, to zhakować funkcję szybkiego wyszukiwania grup, aby kierować je do swojej poczty, a nie do Usenetu.

Początkowo wyszukiwarka poczty elektronicznej Buchheita działała na serwerze w jego własnym biurze. Kiedy poprosił o radę innych inżynierów, odpowiedzieli mu, że powinien zajrzeć także do ich poczty. Wkrótce to zrobił.

Fakt, że Gmail zaczynał od funkcji wyszukiwania znacznie lepszej niż jakiekolwiek inne usługi oferowane przez główne usługi pocztowe, miał ogromny wpływ na jego charakter. Gdyby po prostu dorównywał możliwościom usługi Hotmail, nie wymagałby badań na poziomie branżowym. W końcu trudno cokolwiek stracić, mając do dyspozycji tylko kilka megabajtów przestrzeni.

Jednak poważne badania w praktyce wymagały poważnego przechowywania: pozwoliły zachować wszystkie e-maile na zawsze, zamiast gorączkowo je usuwać, aby pozostać poniżej limitu. Doprowadziło to do ostatecznej decyzji o przyznaniu każdemu użytkownikowi 1 GB przestrzeni dyskowej. Na tę kwotę Google zdecydowało się po rozważeniu dużych, ale nie absurdalnych pojemności, takich jak 100 MB.

Jednak na długo przed tym, jak Google zdecydował się udostępnić użytkownikom Gmaila 1 GB miejsca, musiał zdecydować, że Gmail w ogóle będzie produktem komercyjnym. Było to oczywiste, mimo że sam Google miał maniakalną kulturę skupiającą się na e-mailach.

Na początku działalności jedną z cech charakterystycznych firmy była obsesja na punkcie wyszukiwarki, co odróżniało ją od Yahoo, Excite, Lycos i innych pionierów wyszukiwania, którzy przekształcili się w „portale”, poszerzając swoje ambicje o wszystko, od pogody po sport. do gier i, tak, poczty elektronicznej. Portale miały reputację tych, które robią wiele rzeczy, ale niekoniecznie robią to bardzo dobrze.

Gmaila

„Wiele osób uważało, że to naprawdę zły pomysł, zarówno z punktu widzenia produktu, jak i strategii” – Buchheit mówi o swoim projekcie e-mailowym. „Obawy dotyczyły tego, że nie ma to nic wspólnego z wyszukiwarką internetową. Pojawiły się również obawy, że doprowadzi to do tego, że inne firmy, takie jak Microsoft, nas zabiją”.

[Page]Na szczęście wśród sceptyków nie znaleźli się założyciele Google. „Larry i Sergey zawsze nas wspierali” – mówi Buchheit. „Wiele innych osób okazało o wiele mniejsze wsparcie”. [Brin]

Buchheit pracował nad swoim projektem przez miesiąc lub dwa, kiedy dołączył do niego inny inżynier, Sanjeev Singh, z którym po odejściu z Google w 2006 roku założył startup społecznościowy FriendFeed. (FriendFeed został przejęty przez Facebooka w 2009 roku). Zespół Gmaila rozrósł się z biegiem czasu, ale nie wykładniczo; nawet gdy usługa została uruchomiona w 2004 r., pracowało w niej zaledwie kilkanaście osób.

Pierwszy menedżer produktu Gmaila, Brian Rakowski, dowiedział się o tej usłudze od swojej szefowej, Marissy Mayer, pierwszego dnia w Google w 2002 roku, kiedy był świeżo po studiach. (Nadal pracuje w Google, obecnie pracuje nad Androidem). To, co zobaczył, podekscytowało go, ale nadal była to wyjątkowo wstępna wersja robocza.

„W niczym nie przypominał dzisiejszego Gmaila ani nawet tego, jaki był w chwili jego uruchomienia” – mówi. „Właśnie skończyłem studia i zostałem zindoktrynowany w zakresie testowania użyteczności i targetowania użytkowników. Miałem dość paranoiczną obawę, że inżynierom Google to się spodoba i że nie przyciągnie masy rynkowej. Bardzo cierpiałem z tego powodu”.

Jednak przez cały czas twórcy Gmaila tworzyli coś, co sprawiało im przyjemność, myśląc, że ich problemy z pocztą e-mail staną się problemami wszystkich innych osób. „Larry powiedział, że za 10 lat zwykli użytkownicy będą bardziej podobni do nas” – mówi Rakowski.

Jak wygląda poczta e-mail Google?

Nawet w sierpniu 2003 roku, po dwóch latach wysiłków, Gmail miał jedynie najbardziej podstawowy interfejs. Wtedy właśnie inny nowy pracownik Google, Kevin Fox, otrzymał zadanie zaprojektowania interfejsu usługi. (Po odejściu z Google został ponownie zatrudniony przez Buchheita i Singha w FriendFeed).

Fox wiedział, że Gmail musi przejść na Google; wyzwanie polegało na tym, że znaczenie tego terminu nie było całkowicie jasne. Firma nie oferowała jeszcze szeregu usług: oprócz tytułowej wyszukiwarki firmy, jednym z niewielu precedensów, z których Fox mógł czerpać inspirację, był Google News, który zadebiutował we wrześniu 2002 roku. Jednak zarówno Search, jak i News były witrynami internetowymi. Gmail miał być aplikacją internetową.

„To był zasadniczo inny produkt” – mówi. „Na szczęście dali mi dużą swobodę w odkrywaniu różnych kierunków projektowania”. Fox dążył do czegoś, co czerpałoby inspirację zarówno ze stron internetowych, jak i aplikacji komputerowych, bez bezmyślnego naśladowania. Po trzech głównych etapach projektowania zdecydował się na wygląd, który jest nadal bardzo rozpoznawalny w aktualnej wersji Gmaila.

Przeglądanie Gmaila jako aplikacji, a nie witryny, miało również konsekwencje techniczne. Hotmail i Yahoo Mail zostały zaprojektowane w połowie lat 90-tych; zawierały powolne jak psy interfejsy napisane w HTML. Niemal każda wykonywana czynność wymaga ponownego załadowania przez usługę całej strony internetowej, co powoduje, że wrażenia bledną w porównaniu z responsywnością programu dla systemu Windows lub Mac.

Dzięki Gmailowi ​​Buchheit ominął ograniczenia HTML, używając wysoce interaktywnego kodu JavaScript. To sprawiało, że wyglądało to bardziej na oprogramowanie niż na sekwencję stron internetowych. Bardzo szybko podejście to nazwano AJAX, co oznacza Asynchronous JavaScript and XML; Dziś tak budowane są wszystkie aplikacje internetowe. Kiedy jednak Gmail był pionierem tej techniki, nie było jasne, czy zadziała.

Ambitne wykorzystanie JavaScriptu „to kolejna rzecz, którą większość ludzi uważała za całkiem zły pomysł” – mówi Buchheit. „Jednym z problemów, jaki mieliśmy, było to, że przeglądarki internetowe nie były wówczas zbyt dobre… Baliśmy się, że przeglądarki ulegną awarii i nikt nie będzie chciał z nich korzystać.”

Im częściej Gmail korzystał z JavaScript, tym bardziej był wyrafinowany. Jedną z jego charakterystycznych cech było to, że wiadomości w skrzynce odbiorczej nie były ściśle sekwencyjne. Zamiast tego, aby ułatwić śledzenie wątków, wszystkie wiadomości w danym łańcuchu przesyłania tam i z powrotem zostały pogrupowane w grupę zwaną rozmową, a każdy zduplikowany tekst był automatycznie ukrywany. Z punktu widzenia projektu, jak mówi Fox, „największym wyzwaniem była próba uczynienia rozmów oczywistymi dla użytkownika i intuicyjnymi”.

Potem był model biznesowy Gmaila. Niektórzy w Google opowiadali się za tym, aby była to usługa płatna, ale Buchheit i inni chcieli, aby usługa dotarła do jak największej liczby osób, co było argumentem za tym, że jest bezpłatna i wspierana reklamami. Podobnie jak inne bezpłatne oferty e-mailowe oferowane w tamtych czasach, oznaczało to efektowne graficzne banery reklamowe, przeciwieństwo małych, dyskretnych reklam tekstowych, które tak wtedy, jak i teraz towarzyszyły wynikom wyszukiwania. Wyszukiwarka Google.

Podobnie jak w przypadku innych aspektów Gmaila, nie było jasne, czy plan zarabiania na reklamach tekstowych się sprawdzi. „Pamiętam, jak próbowałem pokazać, jak przydatny w reklamie byłby każdy użytkownik” – wspomina Rakowski. „Nie mieliśmy pojęcia”.

Reklama nie była tylko problemem matematycznym. Inne usługi pocztowe skanowały już tekst przychodzących wiadomości, na przykład sprawdzając spam i wirusy. Jednak zrobienie tego samego w celach reklamowych było czymś nowym i Google wiedział, że niektóre osoby mogą przestraszyć się jakimkolwiek niezbitym dowodem na to, że ich wiadomości zostały przeczytane, nawet jeśli osobą czytającą była maszyna.

A lire également  Kim są Anonimowi?

„Dokładnie się zastanowiliśmy, zanim zrobimy to, co zrobiliśmy” – mówi pan Harik. „Zastanawialiśmy się, czy to było postrzegane naruszenie prywatności, czy też było prawdziwe. Zdecydowaliśmy, że będzie to kwestia percepcji”.

Gmail zaprezentowany publicznie

Przez większą część swojego rozwoju Gmail był projektem Skunkworks, utrzymywanym w tajemnicy nawet przed większością pracowników Google. „Nie było nawet gwarancji, że wystartuje – mówiliśmy, że musi osiągnąć poprzeczkę, zanim będziemy chcieli go wystrzelić” – mówi Fox.

Gmail Centrum KopernikaJednak na początku 2004 roku Gmail działał i prawie wszyscy używali go do uzyskiwania dostępu do wewnętrznego systemu poczty elektronicznej firmy. Nadszedł czas na ustalenie harmonogramu publicznego ogłoszenia. Dniem wybranym przez firmę był 1 kwietnia.

Centrum Kopernika, księżycowe laboratorium badawcze, które Google ogłosiło również 1 kwietnia 2004 r

Nie był to dzień jak każdy inny w kalendarzu. Google rozpoczął swoją tradycję psot w Prima Aprilis w 2000 roku; w 2004 r. firma szykowała mistyfikację polegającą na ogłoszeniu, że poszukuje pracowników do nowego centrum badawczego na Księżycu. Doszła do wniosku, słusznie, że jednoczesne ogłoszenie Gmaila mogłoby sprawić, że niektórzy ludzie pomyślą, że to ogłoszenie to żart. Zwłaszcza, że ​​1 GB przestrzeni było niewyobrażalnie gigantyczne według standardów z 2004 roku.

„Siergiej był tym bardzo entuzjastycznie nastawiony” – mówi Rakowski. „Najlepszym żartem primaaprilisowym było wypuszczenie czegoś szalonego 1 kwietnia i utrzymanie tego nadal 2 kwietnia”.

Zespół musiał ścigać się, aby dotrzymać terminu i okazało się, że Gmail nie był jeszcze gotowy do działania: Google nie miał wystarczającej wydajności serwerów, aby zapewnić milionom ludzi niezawodną pocztę e-mail o gigabajtowym rozmiarze każdy. „W momencie startu znaleźliśmy się w impasie” – wspomina Buchheit. „Nie mogliśmy mieć wielu maszyn, ponieważ ludzie myśleli, że nie możemy wystrzelić, ale nie mogliśmy wystartować, ponieważ nie mieliśmy żadnych maszyn”.

Ostatecznie Gmail działał na trzystu starych komputerach z procesorem Pentium III, czego nikt inny w Google nie chciał. To wystarczyło na planowaną przez firmę ograniczoną wersję beta, która obejmowała udostępnienie kont tysiącowi nieznajomych, umożliwienie im zaproszenia po kilku znajomych i powolny rozwój.

31 marca rozeszła się wiadomość o Gmailu, która trwała przez cały Prima Aprilis, wywołując pewne niedowierzanie. „Jeśli jesteś wystarczająco daleko do przodu, aby ludzie nie zauważyli, czy żartujesz, wiesz, że wprowadziłeś innowacje” – mówi Harik. Dziennikarze dzwonili do nas głównie po to, żeby powiedzieć: „Musimy wiedzieć, czy żartujesz, czy to prawda”. To była zabawa. »

Kiedy stało się jasne, że Gmail to prawdziwa okazja, zaproszenia stały się modnym przedmiotem. Ograniczone wdrożenie zrodziło się z konieczności, ale „miało efekt uboczny” – mówi Harik. „Wszyscy tego bardziej chcieli. Okrzyknięto ją jedną z najlepszych decyzji marketingowych w historii technologii, ale było to trochę niezamierzone”.

Licytacja w serwisie eBay spowodowała wzrost cen do 150 dolarów i więcej; powstały witryny takie jak Gmail Swap, aby łączyć osoby, które otrzymały zaproszenia, z tymi, które desperacko ich potrzebowały. Posiadanie adresu e-mail w Hotmailu lub Yahoo Mail było nieco krępujące; posiadanie adresu Gmail oznaczało, że jesteś częścią klubu, do którego większość ludzi nie może się dostać.

Pomimo boomu reklamowego Buchheit wydaje się być nieco nostalgiczny za zaistniałą sytuacją, nawet dziesięć lat później: „Myślę, że Gmail mógłby znacznie się rozwinąć w pierwszym roku, gdybyśmy mieli więcej zasobów”.

Aura ekskluzywności i eksperymentów pozostała w Gmailu długo po tym, jak nabrała rozpędu. Google w dalszym ciągu zwiększał liczbę zaproszeń, które każdy użytkownik mógł wysłać, ale dopiero w Walentynki w 2007 roku usługa została udostępniona wszystkim. Gmail nosił etykietę Beta jak odznakę honorową aż do lipca 2009 r. (Firma ostatecznie usunęła ją jako zachętę do ostrożnych klientów biznesowych, którzy nie chcieli rejestrować się w czymś, co wydawało się niedokończone).

Korzystanie przez Gmaila z reklam związanych z treścią wiadomości e-mail wywołało reakcję, być może większą, niż przewidywał Google. Część krytyków uważała, że ​​naruszyła prywatność nadawcy, inni, że odbiorcą był podmiot, którego prawa zostały naruszone. Częstym tematem była obawa przed niewłaściwymi miejscami docelowymi – takimi jak reklamy produktów farmaceutycznych obok wiadomości e-mail o samobójstwie. Niektórzy rozsądnie zastanawiali się, co Google zrobi z danymi zebranymi w celu wyświetlania reklam i jak długo będzie je przechowywać.

Ograniczona dystrybucja Gmaila — to samo, co sprawiło, że niektórzy ludzie zaciekle rywalizują o zaproszenia z serwisu eBay — sprawiła, że ​​u innych rozwinęła się niechęć do tej usługi, oparta na założeniach, a nie na rzeczywistości. „Byłem na obiadach u znajomych znajomych” – mówi Rakowski. „Ludzie mówili o Gmailu, nie wiedząc, że nad nim pracowałem, i nie rozumiejąc go, ponieważ nie mieli okazji go wypróbować”.

Reakcja grup zajmujących się ochroną prywatności szybko nasiliła się. 6 kwietnia 31 organizacji i zwolenników podpisało się pod listem do Page’a i Brina, w którym wyraziło szereg obaw dotyczących Gmaila, nazywając go złym precedensem i prosząc o zawieszenie usługi do czasu uwzględnienia ich obaw. „Analiza komunikacji osobistej zgodnie z propozycją Google oznacza wypuszczenie przysłowiowego dżina z butelki” – ostrzegali.

Na własnym podwórku Google senator stanu Kalifornia Liz Figueroa (D-Fremont) wysłała list do Google, nazywając Gmaila „katastrofą o ogromnych rozmiarach dla Ciebie i wszystkich Twoich klientów”. Następnie przygotowała projekt ustawy wymagający m.in., aby każda firma chcąca przeskanować wiadomość e-mail w celach reklamowych musiała uzyskać zgodę osoby, która ją wysłała. (Do czasu, gdy Senat Kalifornii uchwalił tę ustawę, zwyciężył zimny rozsądek i wymóg ten został usunięty).

Firma Google zareagowała na kontrowersje związane z reklamą w Gmailu, wysłuchując krytyki, szczegółowo opisując swoje zasady w witrynie Gmail i podkreślając pracę dziennikarzy, którzy uznali tę kontrowersję za głupią. Nie ustąpił tym, którzy domagali się fundamentalnych zmian w służbie i sprzeciwiał się temu, co uważał za nieodpowiedzialne zachowanie niektórych wrogów służby:

Kiedy rozpoczynaliśmy ograniczone testy Gmaila, spodziewaliśmy się dużego zainteresowania naszą usługą. Nie spodziewaliśmy się reakcji niektórych obrońców prywatności, publicystów i prawodawców, z których wielu potępiło Gmaila, nie widząc go wcześniej na własne oczy. Zaskoczyło nas, że niektórzy z tych aktywistów i organizacji nie chcieli nawet z nami rozmawiać ani bezpośrednio wypróbować krytykowanej przez siebie usługi. Czytając artykuły na temat Gmaila, regularnie zauważaliśmy błędy merytoryczne i cytaty wyrwane z kontekstu. W Internecie rozprzestrzeniły się błędne informacje na temat Gmaila.

To niefortunne dla Google, ale dlaczego powinno Cię to obchodzić? Ponieważ może to mieć wpływ na Twoje prawo do podejmowania własnych decyzji dotyczących sposobu czytania poczty. Ta dezinformacja grozi wyeliminowaniem uzasadnionych i wartościowych wyborów konsumenckich poprzez ustawodawstwo mające na celu nieszkodliwe i przyjazne dla prywatności aspekty naszych usług, jednocześnie odwracając uwagę od rzeczywistych problemów związanych z prywatnością, nieodłącznie związanych z pocztą e-mail wszystkich systemów.

„Za dziesięć lat prawdopodobnie będziemy patrzeć wstecz na kurz Gmaila z… zamieszaniem” – napisał Paul Boutin z Slate, jeden z dziennikarzy, którego pro-Gmailowe stanowisko powtórzył Google w swojej odpowiedzi na klapsy dotyczące życia prywatnego. W większości tak robimy: w 2012 r., kiedy Google po raz ostatni opublikował oficjalne dane, Gmail miał 425 milionów aktywnych użytkowników, co sugeruje, że niepokój związany z jego podejściem do reklam jest opinią mniejszości. Ale problem nigdy całkowicie nie zniknął. Sprawa jest nadal w sądzie, a Microsoft w dalszym ciągu wmawia konsumentom, że jest to powód do korzystania z usługi Outlook.com, następcy Hotmaila.

Gmail dziesięć lat później

Jest jedna niezwykła rzecz w Gmailu, która nie była oczywista w 2004 roku: jego twórcy zbudowali go tak, aby był trwały. Obecne wcielenia Outlook.com i Yahoo Mail w niczym nie przypominają usług e-mail oferowanych przez Microsoft i Yahoo dziesięć lat temu. Jednak Gmail – mimo że mniej więcej stale dodawał nowe funkcje i ulegał znaczącym zmianom – pozostaje Gmailem.

„Nie mogę sobie wyobrazić innej aplikacji, która istnieje od dziesięciu lat w formie tak bliskiej jej oryginalnej” – mówi Fox. „Ktoś, kto korzystał z Gmaila tylko w jego pierwszej wersji, a nagle zaczął z niego korzystać dzisiaj, nadal rozumiałby Gmaila. Wiedziałby, jak go używać do niemal wszystkiego, co chciał”.

„To, czym naprawdę jest ten produkt, to ciągłe skupianie się na typach problemów, które staramy się rozwiązywać dla naszych użytkowników” – mówi Alex Gawley, obecny menedżer produktu Gmaila. „Jeśli spojrzysz wstecz na rok 2004, głównymi problemami, z jakimi borykali się użytkownicy poczty e-mail, była konieczność usuwania wiadomości z powodu braku miejsca na dysku, niemożności znalezienia wiadomości i ogromnych ilości spamu”. Największe możliwości tkwią dziś w uczynieniu Gmaila bardziej zorientowanym na działanie – co Google robi dzięki funkcjom takim jak pokazywanie na żywo statusu lotu w wiadomościach – i ponownym zaprojektowaniu go pod kątem urządzeń mobilnych, takich jak telefony i tablety. Według pana Gawleya takie wyzwania wystarczą, aby zespół Gmaila miał zajęcie przez następne pięćdziesiąt lat.

Oczywiście, chociaż Gmail pozostaje pomysłowy, teraz jest to establishment. Kiedy pojawiają się nowe aplikacje i usługi, takie jak Mailbox i Alto, środowisko, które wymyślają, jest tym, które w ciągu ostatniej dekady stworzył Gmail, bardziej niż jakikolwiek inny klient poczty e-mail. Twórcy każdej nowej usługi chętnie zrobiliby Google to samo, co Google zrobił Microsoftowi i Yahoo w 2004 roku.

Co więcej, niektóre problemy nadal stwarzane przez pocztę elektroniczną mogą nie nadawać się do rozwiązywania problemów, z którymi Dolina Krzemowa wie, jak sobie poradzić. Kiedy wysłałem Buchheitowi wiadomość na jego Gmaila z prośbą o omówienie z nim tej historii, otrzymałem automatyczną wiadomość z wyjaśnieniem, że wstrzymano mu nagrywanie e-maili, ale tylko sporadycznie. Czy twórca Gmaila myślał, że ten e-mail został ponownie uszkodzony?

„Problem z pocztą e-mail polega na tym, że konwencje społeczne uległy znacznemu pogorszeniu” – powiedział mi Buchheit, gdy nawiązaliśmy kontakt. „Istnieje kultura, w której ludzie oczekują odpowiedzi 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. Nie ma znaczenia, czy jest sobota o drugiej w nocy, ludzie myślą, że odpowiadasz na e-mail. „Ludzie nie jeżdżą już na wakacje. Ludzie stali się niewolnikami e-mail. »

„To nie jest problem techniczny. Nie można go rozwiązać za pomocą algorytmu komputerowego. Jest to raczej problem społeczny”.

Wygląda na to, że człowiek, który naprawił pocztę e-mail w 2004 r., mówił, że w 2014 r. i później mogą to naprawić jedynie ci z nas, którzy korzystają z niej — a czasem nadużywają — na co dzień.

Oto kilka sugestii dotyczących usługi poczty e-mail Gmail firmy Google: